Przejdź do treści
Strona główna » Suzuki zmierza tam, gdzie inni przerwali. Swift to nowoczesny samochód ze starej szkoły

Suzuki zmierza tam, gdzie inni przerwali. Swift to nowoczesny samochód ze starej szkoły

Jakby masowe przejście na samochody elektryczne nie odbywało się za oknami, inżynierowie Suzuki stworzyli samochód oldschoolowy. Nowa generacja Suzuki Swift to mały, poręczny samochód do miasta, który w stylistyce niewiele się zmienił, ale wyróżnia się spalaniem nieco ponad czterech litrów. Japończycy starają się udowodnić, że zwycięska drużyna po prostu się nie zmienia.

Suzuki Swift z pewnością ma na czym budować, ponieważ od 2004 roku sprzedano ponad 9 milionów egzemplarzy w 169 krajach. Przykładowo we Francji jest to najlepiej sprzedający się model marki, w Czechach zajmuje trzecie i czwarte miejsce wraz z Ignisem. Licząc od pierwszego Swifta, jest to obecnie już szósta generacja, producent oficjalnie podaje, że jest to czwarta generacja jako model globalny. Ale te liczby prawdopodobnie nie są istotne. Zawsze był to samochód mały, zwinny i dla wielu ładny, a w środku był ponadprzeciętnie przestronny jak na swoje wymiary zewnętrzne. Można też powiedzieć, że było to Mini dla ludzi – zabawne, atrakcyjne wizualnie, ale za ułamek ceny brytyjskiego konkurenta.

Udało się, więc po co zmieniać zwycięską drużynę?

Dlatego też producent nie przeprowadził żadnych eksperymentów projektowych w nowej generacji, dzięki czemu samochód zachował proste, zaokrąglone elementy i sympatyczny przedni pas. Osobiście trochę bardziej podobał mi się design poprzedniej generacji, szczególnie przednia maska ​​wydaje mi się nieco sztucznie wszczepiona w samochód, ale to oczywiście kwestia opinii. Nawet dzięki temu, że nowość stoi na tej samej platformie co poprzednik, wymiary pozostały praktycznie takie same, przy długości nieco ponad 3,8 m, rozstaw osi również jest taki sam i wynosi 2450 mm.

Pod względem designu jest to bardziej ewolucja niż rewolucja. Podobny, choć nie identyczny, jest kształt przedniej maski i reflektorów, które otrzymały diodowy pasek świateł do jazdy dziennej w kształcie litery L. Nad światłami zaczyna się wydatna listwa, która rozciąga się na całej długości samochodu. Solidny wygląd samochodu zapewniają charakterystyczne nadkola. Kontrastowo pomalowane słupy wraz z dużymi oknami sprawiają wrażenie, jakby dach unosił się w powietrzu. Z tyłu znajdziemy nowe światła z trójwymiarową grafiką. Producent podnosi atrakcyjność wizualną, dobierając kolorystykę nadwozia – poza podstawowymi, tradycyjnymi, preferuje przede wszystkim wyrazistą czerwień, błękit, pomarańcz czy pistację.

Preferencja pasażerów nad ładunkiem

Najwyraźniej Japończycy nie są przyzwyczajeni do noszenia ze sobą dużej ilości rzeczy, dlatego pasażerowie preferują przestrzeń wewnętrzną, a nie miejsce na bagaż. Z tyłu zmieszczą się w miarę wygodnie trzy dorosłe osoby, jednak zabiorą ze sobą jedynie 265 litrów bagażu, czyli nieco poniżej średniej u konkurentów takich jak Škoda Fabia, które są jednak droższe. Po złożeniu oparć tylnych siedzeń nie powstaje płaska powierzchnia.

Wnętrze na pierwszy rzut oka wygląda na trochę tanie, zarówno jeśli chodzi o materiał na siedzeniach, jak i konstrukcję deski rozdzielczej, ale z drugiej strony daje nadzieję, że wszystko jest wykonane tak, aby było trwałe i będzie dobrze działać nawet po kilku latach użytkowania. A połączenie czarnych i jasnoszarych plastików również wygląda całkiem nieźle. Jedyną zagadką jest dla mnie to, dlaczego Japończycy nadal trzymają się archaicznego „kija” do włączania komputera pokładowego po prawej stronie tablicy rozdzielczej. Na szczęście tę samą funkcję spełnia również przycisk na kierownicy.

Centralny ekran dotykowy ma przekątną 9 cali i charakteryzuje się szybką reakcją. Zarówno Apple, jak i Android mogą połączyć system kablem lub bezprzewodowo. znajdują się tu także podstawowe przyciski do niektórych bezpośrednich wyborów, klimatyzator posiada także własny panel sterowania, co przyczynia się do bezproblemowej obsługi.

Trzy cylindry na pewno nie stanowią problemu

Swiftem raczej nie pojedziesz na długie rodzinne wycieczki, to typowo miejskie auto. Dzięki dużym szybom samochód jest widoczny we wszystkich kierunkach, samochód bardzo dobrze manewruje w mieście i świetnie sprawdza się podczas parkowania. Suzuki rozwiązało obecnie problem rozwiązania jednostki napędowej nowym trzycylindrowym silnikiem benzynowym typu „miękka hybryda” o mocy 61 kW, który zastępuje dotychczasowy czterocylindrowy silnik o niemal identycznej mocy.

I to właśnie ta jednostka jest największą innowacją Swifta i naprawdę się sprawdziła. Choć tabliczka „Hybryda” z tyłu obiecuje więcej, niż klient by się prawdopodobnie spodziewał, tak naprawdę jest to tylko łagodna hybryda z jedynie niewielkim wspomaganiem elektrycznym, zwłaszcza podczas rozruchów, które dzięki temu przebiegają bardzo płynnie. Ale to nie ma znaczenia. Oprócz usunięcia cylindra wprowadzono znacznie więcej zmian technicznych w porównaniu do poprzedniego silnika. Na przykład zmniejszono masę, poprawiono spalanie lub odwrotnie, zwiększono moment obrotowy przy niskich prędkościach.

Jednostka zachwyca średnim zużyciem paliwa od 4,4 do 4,9 l/100 km, w zależności od tego, czy samochód wyposażony jest w napęd na wszystkie koła i 5-biegową manualną skrzynię biegów, czy też w nowo opracowaną automatyczną skrzynię biegów CVT. I wcale nie jest to wartość odrealniona, co sprawdziliśmy podczas pierwszych jazd. Udało mi się pokonać około 120 kilometrów testowych przez miasta, wsie i drogi zewnętrzne w okolicach Bordeaux we Francji, średnio 4,6 l/100 km. Choć prawdopodobnie nie odegra on znaczącej roli w światowej sprzedaży, Swift zachował unikalny w swojej klasie napęd na wszystkie koła AllGrip, gdzie w razie potrzeby tylne koła łączone są z normalnie napędzanymi przednimi kołami za pomocą sprzęgła wiskotycznego.

Dzięki wymianie silnika nowy Swift stał się o kilka kilogramów lżejszy niż poprzednio, a wszystkie pozostałe wersje, z wyjątkiem manualnego quada, ważą mniej niż jedną tonę. Jest to dobry warunek solidnych właściwości jezdnych. Popracowano także nad podwoziem, zmieniono np. przednie stabilizatory, a tylne zawieszenie ma większy zakres, dzięki czemu lepiej dopasowuje się do terenu. Ogólnie zawieszenie jest dość sztywne, więc nie spodziewajcie się po mieście jazdy na latającym dywanie, ale jerzyk z pewnością nie wstrząśnie Waszą duszą.

Wręcz przeciwnie, daje dużą pewność w zakrętach poza miastem, kiedy chętnie zmienia kierunek, nie tracąc przyczepności. Ale tu bardziej chodzi o bezpieczeństwo niż sportowy charakter – możesz liczyć na przyspieszenie do 100 w maksymalnie 12,5 sekundy i bardzo lekką jazdę. Swift jest zatem idealnym samochodem do miasta lub (czego Suzuki prawdopodobnie nie będzie chciał słyszeć) dla starszych kierowców, oferującym zrównoważone właściwości jezdne, łatwe prowadzenie i doskonałe zużycie paliwa.

Zdecydowanie cena

Istnieje również długa lista asystentów elektronicznych. Szczególnie nowy jest system hamowania awaryjnego, w którym radar i kamera monitorują samochody, rowerzystów i pieszych przed samochodem i powinny być w stanie zapobiec lub przynajmniej złagodzić zderzenia czołowe i boczne. Jednak nowy, obowiązkowy asystent ostrzegający o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości jest denerwujący. Suzuki nie odpowiada za jego instalację, ale dało się to wyłączyć bardziej elegancko niż naprawdę skomplikowanie w menu.

Suzuki Swift ma szansę zwyciężyć tam, gdzie wiele osób już zwolniło miejsca, a mianowicie w kategorii małych, ekonomicznych i trwałych samochodów. Ostatecznie zadecyduje cena. Wersja czeska nie została jeszcze ogłoszona. Pierwsze samochody powinny pojawić się na przełomie maja i czerwca, kiedy opublikowany zostanie także czeski cennik. Ale na przykład we Francji czy Niemczech cena Suzuki Swift zaczyna się od 18 990 euro, czyli około 480 000 koron. Mam nadzieję, że w Czechach będzie to znacznie mniej, ponieważ obecna generacja jest obecnie sprzedawana w cenie od 369 900 CZK.

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail
pl_PLPolish
Optimized with PageSpeed Ninja